Kryzys opiatowy w Stanach Zjednoczonych w 2020 r. osiągnął apogeum. Szacuje się, że nawet 100 tys. osób mogło umrzeć w wyniku przedawkowania opiatów.
Najtragiczniejszy pod tym względem miesiąc to maj, kiedy zmarło ok. 10 tys. osób. Z danych CDC wynika, że w całym 2019 r. było to ok. 50 tys. osób, co zonacza ogromy wzrost, wiązany przez badaczy z okresami lock-downu.
Być może istotnym czynnikiem była tu kwestia dostaw narkotyków, gdyż za zgony odpowiedzialne są przede wszystkim opiaty syntetyczne, które potrafią być setki razy silniejsze od heroiny. Pojawiły się one na nielegalnym rynku, którego znaczenie rosło od 2011 r., po zredukowaniu o niemal połowę ilości przepisywanych leków zawierających opiaty.
Był to efekt zmiany przepisów, która miała rozwiązać problem masowych uzależnień. Niestety, skutek był odwrotny, gdyż pozostawieni bez opieki i bez dostępu do leków uzależnieni pacjenci zwrócili się do nielegalnych źródeł i poszukiwali innych substancji zaspokajających głód narkotykowy.
Natomiast za samą “opioidową epidemię” w USA odpowiada rynek leków, na którym od końca lat 90. można było pozyskać farmaceutyczne opiaty na niemal dowolną przypadłość. Poskutkowało to masowymi uzależnieniami, a w wyniku wprowadzonej w 2011 r. restrykcyjnej polityki, pomijającej realia pacjentów – rosnącą ilością zgonów spowodowanych przedawkowaniami czarnorynkowych nielegalnych opiatów.