Do napisania artykułu o zjawisku testowania uczniów w szkole na obecność narkotyków w moczu skłoniły mnie pojawiające się w mediach informacje, dotyczące wprowadzania tej metody przez dyrektorów niektórych szkół na teren swoich placówek. Bywa, że zastosowania tej procedury domagają się też zagubieni rodzice, którzy wierzą, że w ten sposób uchronią swoje dziecko przed pokusą używania narkotyków. Niekiedy adwokatami testowania są też politycy i parlamentarzyści. Wszyscy kierują się troską o zdrowie i przyszłość młodych ludzi i wskazują na konieczność ograniczenia „plagi” narkomanii wśród uczniów.
Czy testowanie jest istotnie efektywnym narzędziem ograniczania używania narkotyków przez młodzież szkolną? Odpowiedź na to pytanie powinna mieć kluczowe znaczenie przy podejmowaniu powyższych decyzji.
Poszukując danych, które pomogłyby mi rozwiązać dylemat związany z testami na obecność narkotyków wśród młodzieży, rozmawiałam z przedstawicielami takich instytucji jak Grupa Pompidou Rady Europy, Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii w Lizbonie, Open Society w Nowym Jorku, przejrzałam też wiele internetowych stron. Wyniki moich poszukiwań mierzone liczbą badań, które udało mi się odnaleźć, okazały się skromne. W Europie badania takie prawdopodobnie nie były podejmowane.
Być może przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że testowanie uczniów w szkołach, traktowane jako metoda profilaktyczna, ma marginalne znaczenie na naszym kontynencie, w szczególności w krajach Europy Zachodniej.
W Hiszpanii natomiast, Francji, Danii, Holandii i Szwajcarii testowanie nie jest stosowane w ogóle. Władze oświatowe Szwecji w odpowiedzi na przypadki testowania w szkołach wypowiedziały się przeciwko takim działaniom wobec uczniów poniżej 15 r.ż. W odniesieniu do młodzieży starszej podkreślono, że testowanie należy do kompetencji policji, nie zaś pracowników szkoły. Z kolei w takich krajach jak Irlandia, Wielka Brytania, Litwa czy Rumunia, a także Polska, metoda ta znajduje czasami zastosowanie, co wzbudza żywe kontrowersje i dyskusje. Inaczej rzecz ma się w przypadku USA, gdzie w propagowanie testowania zaangażowana jest administracja George’a Busha (podobnie jak poprzednie konserwatywne rządy począwszy od R. Reagana).
Badania dotyczące efektywności testowania
Badanie zostało przeprowadzone przez Uniwersytet w Michigan w latach 1998–2001 na ogólnokrajowej próbie uczniów klas 8, 10 i 12 (uczniowie pomiędzy 13 a 18 r.ż.). W badaniu uczestniczyło 76.000 uczniów z 722 szkół. Środki finansowe na jego realizację pochodziły częściowo z National Institute on Drug Abuse (NIDA), najpoważniejszej agendy rządowej zajmującej się problemem narkomanii w USA. Było to, jak podkreślają autorzy, największe badanie, jakie kiedykolwiek przeprowadzono na temat efektywności polityki stosowania testów w szkołach.
Wyniki badania wskazują ponad wszelką wątpliwość, że fakt testowania uczniów nie miał wpływu na poziom używania przez nich nielegalnych substancji odurzających. Porównanie grup młodzieży ze szkół uczestniczących w programach testowania z grupą kontrolną (szkoły nie stosujące testowania) nie wykazało istotnych statystycznie różnic w zakresie używania narkotyków.
W szkołach prowadzących testowanie 21% uczniów przyznało się do używania innych niż marihuana substancji nielegalnych w okresie 12 miesięcy poprzedzających badanie. Wśród uczniów uczęszczających do szkół, które nie stosowały testowania, wskaźnik ten wynosił 19%. Analiza przeprowadzona w odniesieniu do marihuany (najczęściej używany przez młodzież nielegalny środek odurzający) pokazała, że 37% uczniów szkół, w których stosowano testowanie, przyznało się do używania marihuany (w okresie 12 miesięcy poprzedzających badanie). Analogiczny wskaźnik w grupie uczniów uczęszczających do szkół, w których testowania nie prowadzono, wyniósł 36%.
Badacze postanowili także dokładniej przyjrzeć się grupie uczniów, którzy deklarowali stosunkowo częste używanie marihuany (co najmniej 20-krotne użycie w ciągu całego życia). Przeprowadzone analizy pozwoliły stwierdzić, że wskaźniki używania substancji nielegalnych, także w tej grupie uczniów, były identyczne, bez względu na to, czy badani byli uczniami szkół stosujących testowanie, czy nie.
Autorzy badania podkreślili, że najsilniejszymi predykatorami używania narkotyków przez uczniów są ich postawy wobec substancji nielegalnych oraz przekonania normatywne dotyczące używania narkotyków przez rówieśników. Zwrócono także uwagę na fakt, że testowanie nie przyczynia się do zidentyfikowania uczniów istotnie zagrożonych problemem narkomanii, których należałoby objąć szczególną opieką. Testując ich możemy otrzymać wyłącznie informacje o fakcie użycia określonej substancji (i to też niezbyt pewną).
Nie uzyskujemy w ten sposób także danych świadczących o tym, czy mamy do czynienia z uczniem eksperymentującym lub często sięgającym po narkotyki oraz o czasie ich użycia (potwierdzenie użycia przetworów konopi jest możliwe do kilku miesięcy po zdarzeniu). Ustalenie prawdy dotyczącej częstotliwości używania środków ma kluczowe znaczenie w procesie planowania i wyboru adekwatnych działań zaradczych.
Czy testowanie uczniów w szkole może szkodzić?
Primum non nocere – ‘po pierwsze nie szkodzić’ – jest to najważniejsza zasada w profilaktyce, leczeniu i w wielu innych obszarach. Tymczasem testowanie uczniów w szkołach stwarza ryzyko wystąpienia niepożądanych, szkodliwych konsekwencji.
Przede wszystkim test może dać wynik fałszywie negatywny.
Z taką sytuacją mamy do czynienia wówczas, gdy uczeń używał narkotyków, ale test tego nie ujawnia z powodu zbyt małej czułości lub ze względu na celowo podjęte działania mające na celu zafałszowanie jego wyniku (np. przez dodanie do próbki moczu dostępnych substancji chemicznych, zmieniających odczyn moczu na alkaliczny). Aby mieć pewność, że pobrana próbka to ta, o którą nam chodzi, należałoby, wzorem rozwiązań zastosowanych w programach leczenia substytucyjnego, obserwować ucznia podczas czynności oddawania moczu na potrzeby badania testowego. Czy szkoła jest odpowiednim miejscem do podejmowania tego typu ingerencji w prywatność ucznia? Pytanie to pozostawiam do rozstrzygnięcia Czytelnikowi.
W tym kontekście szczególnie ważne natomiast wydają się konsekwencje wyników fałszywie negatywnych lub niemożliwych do jednoznacznej interpretacji. Nietrudno zgadnąć, że u ucznia powstaje poczucie bezkarności swoich zachowań związanych z używaniem narkotyków, a u rodziców i nauczycieli złudne i groźne w skutkach przekonanie, że wszystko jest w porządku.
Badanie testowe nic w sytuacji ucznia nie zmienia, nie daje podstaw do podjęcia pożądanych działań wychowawczych. Odwrotnie, może spowodować zaniechanie działań i fałszywe poczucie uspokojenia. Przykład ten dobrze pokazuje, że testy nie są w stanie zastąpić dobrego kontaktu wychowawczego i wrażliwości na problemy ucznia.
Ponadto należy brać pod uwagę możliwość wystąpienia wyniku fałszywie pozytywnego, tzn. takiego, który wskazuje na użycie narkotyków – pomimo iż uczeń ich nie brał. Sytuacja taka może się zdarzyć przy przyjmowaniu lekarstw interferujących w oznaczanie narkotyków: test może wówczas dać pozytywny wynik dla opiatów. W badaniach przeprowadzonych przez Pracownię Toksykologiczną Centralnego Laboratorium Klinicznego przy Szpitalu Klinicznym nr 1 AM w Gdańsku stwierdzono występowanie na polskim rynku leku, który może interferować w oznaczenie kanabinoidów.
W tych samych badaniach potwierdzono, że zjedzenie nawet tradycyjnego makowca może skutkować pozytywnym wynikiem dla opiatów.
Chociaż wyniki fałszywie pozytywne mogą zdarzyć się bardzo rzadko, to jednak nie można tego faktu tracić z pola widzenia.
Powyższe istotne ograniczenia testów nie powinny umknąć rodzicom, wychowawcom i nauczycielom. Cena, jaką może zapłacić uczeń – ofiara „testowych pomyłek” – jest zbyt duża.
W bilansie potencjalnych, niepożądanych konsekwencji testowania, warto uwzględnić także możliwość „sprowokowania” ucznia do używania substancji niosących za sobą ryzyko większych szkód zdrowotnych (w tym uzależnienia), ale trudniejszych do ujawnienia w drodze testowania. Łatwiej jest wykryć przypadki używania przetworów konopi niż opiatów, gdyż pochodne tych pierwszych dłużej utrzymują się w moczu niż metabolity tych drugich.
Użycie z kolei takich substancji, jak środki wziewne czy LSD, nie niesie za sobą żadnego ryzyka wykrycia w drodze testowania, z powodu braku odpowiednich testów.
Na zakończenie tej części rozważań chciałabym odwołać się do wiedzy na temat zachowań problemowych dzieci i młodzieży. Odurzanie się narkotykami, wagary, porzucenie nauki szkolnej to tylko niektóre z długiej listy ryzykownych zachowań. Wiemy, że zwykle występują one „wiązkami” i wzajemnie się wzmacniają. Używanie narkotyków może zatem prowadzić do zaniedbań w nauce i wagarów ze względu na dynamikę problemu narkotykowego. Testowanie uczniów nie przyczynia się do ograniczenia przez nich kontaktów z narkotykami, może natomiast wpłynąć na zwiększenie absencji w szkole.
Sytuacja, w której uczeń antycypuje ryzyko ujawnienia poprzez testowanie faktu użycia narkotyków, może – jako wyraźnie zagrażająca – zwiększać ryzyko wystąpienia dysfunkcjonalnych zachowań młodzieży, w tym wagarów.
Testowanie a kwestie etyczne i prawne
Zajmując się kwestią testowania nieuchronnie dotykamy wielu zagadnień natury etycznej i prawnej. Konwencja o Prawach Człowieka i Biomedycynie, której Polska jest sygnatariuszem, wskazuje (art. 5 dotyczący warunków koniecznych do przeprowadzenia interwencji medycznej) na konieczność – przed podjęciem interwencji – udzielenia osobie zainteresowanej (w tym wypadku rodzicom) odpowiednich informacji o celu, naturze interwencji oraz jej konsekwencjach i ryzyku. Wiedza ta jest niezbędna do podjęcia przez nich odpowiedzialnych decyzji. W art. 17 Konwencji, dotyczącym ochrony osób niezdolnych do wyrażania zgody, czytamy, że badania naukowe mogą być m.in. przeprowadzone wówczas, gdy ich wyniki są w stanie zapewnić rzeczywistą i bezpośrednią korzyść dla zdrowia osoby zainteresowanej. W świetle powyższych zapisów, wprawdzie niedotyczących bezpośrednio zagadnień profilaktycznych i testowania w szkołach, zasadne wydają się zastrzeżenia dotyczące badań testowych.
Obecnie nie dysponujemy wiedzą, która dawałaby wiarygodne podstawy, by sądzić, iż testowanie przyczynia się do ograniczenia problemu i może być korzystne dla zdrowia naszych dzieci. Myśląc zaś o ryzyku i możliwych konsekwencjach, warto pamiętać o prawdopodobieństwie wystąpienia wyników fałszywie pozytywnych lub negatywnych i poważnych, praktycznych ograniczeniach w ich weryfikacji. Należałoby zatem uczciwie powiedzieć rodzicom, że w świetle badań efekty testowania uczniów w szkole są co najmniej wątpliwe. Argumentowanie, że może ono pomóc w ograniczaniu sięgania po narkotyki, w powyższym kontekście wydaje się być nieetycznym nadużyciem.
Wspomniane wątpliwości nie wyczerpują listy wszystkich problemów natury etycznej. Pozostają jeszcze kwestie tak trudne do zmierzenia i weryfikacji, jak wzajemne zaufanie pomiędzy wszystkimi zainteresowanymi stronami: rodzicami, uczniami i nauczycielami, czy też kwestia domniemania winy uczniów. Nie bez powodu szwedzkie władze oświatowe zajęły stanowisko, że testowanie należy do kompetencji policji, nie zaś do grona pedagogicznego.
Testowanie jest metodą kosztowną
Problem, o którym także trzeba wspomnieć, to koszty testowania. Testy dostępne w aptekach lub sprzedawane po promocyjnych cenach w hurtowniach farmaceutycznych są drogie. Jeśliby chcieć zrealizować pomysł wprowadzenia testowania we wszystkich polskich szkołach ponadpodstawowych, jak to proponował jeden z parlamentarzystów, otrzymalibyśmy kwotę, której nie udźwignąłby żaden resort ani samorząd lokalny. Dodajmy, że wydalibyśmy pieniądze na metodę, co do której brak jakichkolwiek przesłanek, że poprawia sytuację i kondycję uczniów
W trosce o młodych ludzi, ich teraźniejszość i przyszłość, stosujmy metody wiarygodne i sprawdzone, oparte na dobrym kontakcie wychowawczym, otwartej komunikacji, wrażliwości na potrzeby młodego człowieka, nie budzące wątpliwości natury etycznej.
Proponuję więc, aby testowanie pozostawić placówkom terapeutycznym, stosującym tę metodę dla kontroli abstynencji, zgodnie ze standardami leczenia.
Bibliografia
- „Ocena powszechnie używanych testów antynarkotykowaych” – dr Andrzej Matecki Zakład Biochemii Klinicznej Akademii Medycznej w Gdańsku, (praca własna, niepublikowana).
- Fatema Gunja, Alexandra Cox, Marsha Rosenbaum, Ph.D. and Judith Appel, J.D. „Making Sense of Student Drug Testing, Why Educators are saying No”, wydane przez ACLU Drug Policy Litigation Project oraz Drug Policy Alliance, styczeń 2004 r.
- www.umich.edu/news (informacja o badaniach na stronie internetowej)
- Konwencja o prawach człowieka i medycynie – www.sl-zdr.kielce.opoka.org.pl/konwencja.htm